Kofeina – nie dolewaj jej do ognia
O działaniu kofeiny każdy z nas słyszał, słyszał o niej wiele dobrego, ale czy ktokolwiek z was zastanawiał się, co powoduje kofeina w zwiększonych ilościach? Albo dlaczego tak łatwo się w niej zakochujemy? Chemik Mózgu wyjaśnia.
Kofeina to niby tylko kawa, ale znajdziemy ją wszędzie: w yerba mate, w napojach energetycznych, w coca coli , w zestawach przedtreningowych, w spalaczach tłuszczu, dietetycznych odżywkach, suplementach, w sumie to może łatwiej napisać, gdzie jej nie ma: w mięsie, warzywach i owocach… a nie, zaraz, w owocach jest, bo nawet w guaranie i w ziarnach kakao ją znajdziemy.
Po zażyciu kofeiny mija zmęczenie, mocniej się koncentrujemy, jesteśmy bardziej uważni, lepiej tolerujemy wysiłek i wracają nam chęci do działania. Jeśli dodamy do tego jeszcze niewygórowaną cenę za kofeinowe specyfiki, to doprawdy – jak nie pokochać tego maleństwa?
Będziesz pobudzony, choć jesteś zmęczony
Neurony w naszym mózgu pracują ciężko od samego rana produkując zyliony przeróżnych substancji. Między innymi adenozynę, która jest sygnalizatorem rzeczywistego zmęczenia. Adenozyna wytwarzana jest przez cały czas, ale jej produkcja rozkręca się najbardziej wtedy, gdy podejmujemy wysiłek fizyczny lub intensywnie wykorzystujemy mózg. Receptory w układzie nerwowym nieustannie śledzą poziom adenozyny i jeśli jest on zbyt wysoki, to mózg zarządza cięcia w produkcji neurotransmiterów pobudzających – dopaminy i adrenaliny. Zaczynamy czuć się zmęczeni i chcemy odpocząć. I ten mechanizm ma nas chronić przed zbytnim zatyraniem się.
Ale zmęczenie to z kolei pierwsza rzecz, przed którą my chcemy się bronić, czy to w pracy, czy w domu czy na treningu. Sięgamy więc po małą czarną, energetyka albo odżywkę…i wtedy wchodzi kofeina, cała na biało. Cząsteczki kofeiny wskakują na miejsce adenozyny w receptorach adenozynowych (mogą, bo są bardzo podobne do adenozyny w sensie budowy chemicznej) blokując monitoring i w efekcie zmęczenie nie zostaje wykryte. Takie zamaskowane zmęczenie może być dla nas bardzo groźne – w sporcie łatwiej o przeciążenie mięśni, naderwania czy kontuzje, możemy mieć problemy z regeneracją i trudniej o równowagę hormonów, które ogólnie wpływają na zdrowie. Co więcej, dłuższe utrzymywanie stanu pobudzenia może spowodować nadmierną produkcję kortyzolu – hormonu wytwarzającego się pod wpływem stresu. Nadwyżka kortyzolu, który ma szereg powiązań z chemią mózgu i ciała – np. poziomem tarczycy, testosteronem, libido – zawsze skutkuje powikłaniami zdrowotnymi.
A co z adenozyną, która została – by tak rzec – na lodzie? Jej poziom się kumuluje, tym bardziej, że cały czas jest produkowana. Więc gdy tylko cząsteczki kofeiny rozpadną się uwalniając receptory adenozyny uderzy w nas fala skoncentrowanego zmęczenia i wtedy sięgniemy pewnie po kolejną dawkę. A ponieważ tolerancja na kofeinę rośnie z każdą filiżanką, to żeby uzyskać ten sam stopień stymulacji, będziemy tych dawek potrzebować coraz więcej.
Ciężkie życie z kofeiną
Dylemat z kofeiną jest taki, że tylko z początku jest naprawdę milusio: poprawia nam się humor i funkcje poznawcze, ożywiamy się, wzrasta czas reakcji i ogólna wydajność.
Natomiast dłuższy związek wprowadza zwiększoną czujność i uczucie niepokoju, a te z kolei powodują nadmierną ilość myśli negatywnych, takich o charakterze stresująco-traumatycznym, kłopotliwych dla nas. Zaczynamy być drażliwi, postrzegamy rzeczywistość w czarnych barwach, pogarszają się funkcje wynikające z działania dopaminy i adrenaliny, co kończy się zmniejszeniem uważności, koncentracji i energii do działania.
Żeby było jeszcze trudniej, kofeina i kortyzol osłabiają działanie przekaźnika GABA, który odpowiada za jakość snu i regulację oraz naprawę neuroprzekaźników pobudzających. Ten nośnik informacji produkowany jest głównie w nocy, gdy śpimy lub gdy jesteśmy zrelaksowani, a właśnie te stany upośledza kofeina i kortyzol. Dobrze, zejdźmy już z tej kofeiny, to tylko 3 małe czarne, energetyk czy tam jakaś przedtreningówka. To naprawdę pestka przy mojej stresującej pracy czy wymagającej rodzinie.
Właśnie dlatego o tym piszę! Kofeina zwiększa to, czego na co dzień mamy już w nadmiarze: silne bodźce stresowe. A te wymagają raczej obniżenia i wyciszenia, dysponowania odpowiednią uwagą, koncentracją. Wlewając w siebie kofeinę dolewamy oliwy do ognia – potęgujemy siłę działania czynników zapalnych, co w końcowym rozrachunku sprawia, że wszystkie wymienione wyżej deficyty – marny sen, niewydajność mózgu, złe samopoczucie – będą spotęgowane.
Stresu nie obniża się dodatkowym stresem. To tak nie działa, tak samo zresztą jak zasada “klina klinem”. My tylko nie odczuwamy stanu faktycznego zmęczenia, ale ono jest – nie znika. I jest to idealna sytuacja dla wyhodowania sobie chronicznego przemęczenia, które zresztą uwielbiamy maskować kolejną porcją kofeiny. Tak wpędzamy się w kofeinowe błędne koło.
Ale jak to? Ludzie mówią o kawie w samych superlatywach, że jest taka zdrowa, zmniejsza ryzyko jakichś chorób. Poza tym to tylko jedna mała czarna, w dodatku super eko, z ziaren za dwa tysiące i zmielona w ekspresie za 10 tysi. To tylko jedna przedtreningówka, jeden energetyk!
Tak, kawa zawiera prozdrowotne polifenole, ale czy ich zawartość zmniejszy toksyczność nadmiernej stymulacji, nadaktywność neuroprzekaźników do tego stopnia, że będzie ją można żłopać dla samego smaku? Cóż, każdy decyduje za siebie, a ja tu tylko sprzątam.
Napisz do mnie , jeśli zainteresował Cię temat. Razem pomyślimy, jak można poprawić Twoje zdrowie .
Pomoc ode mnie znajdziesz TUTAJ Więcej artykułów Chemika Mózgu znajdziesz tutaj

Nim gruby schudnie - Tomasz Moderski - Chemik Mózgu
[…] sił i motywacji to seria porannych kaw ratunkowych (a co te kawy robią to już opisałem tu), ale wtedy co najwyżej idziesz do pracy i robisz swoje, a pod koniec dnia to już tylko walnąć […]
Tarczyca mgła mózgowa, dezorientacja, pamięć, samopoczucie. - Tomasz Moderski - Chemik Mózgu
[…] Więcej o działaniu kawy przeczytasz TUTAJ. […]