fbpx

Chorzy na przejedzenie 

Home / Chorzy na przejedzenie 

Chorzy na przejedzenie  Chorzy na przejedzenie  Chorzy na przejedzenie 

Chorzy na przejedzenie 

Chorzy na przejedzenie 

Otyłość jest już masową epidemią wymykającą się spod kontroli. 

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w ciągu ostatnich 40 lat populacja osób otyłych zwiększyła się prawie trzykrotnie. Problem otyłości występuje również w Polsce i statystyki są niepokojące – już co drugi Polak czy Polka mają nadwagę lub są otyli. Badacze twierdzą, że przyczyny tego stanu rzeczy są bardzo skomplikowane i wieloczynnikowe: środowiskowe, psychologiczne, społeczne, ekonomiczne. To wszystko zapewne jest prawdą, ale co z tego, jeśli my nadal nie rozumiemy, dlaczego tyjemy albo dlaczego trudno nam schudnąć. A żeby zrozumieć, musimy najpierw sięgnąć do najbardziej zamierzchłej przeszłości. 

Dawno, dawno temu 

człowiek był łowcą-zbieraczem. Nasi prapradziadkowie (i praprababcie) przemierzając na okrągło swoje lasy czy stepy nie marnowali żadnej okazji, żeby złapać, zerwać, wygrzebać z ziemi i zjeść to, co wyglądało na jadalne: bulwy, korzonki, owady, miód, rośliny czy zwierzęta. Wszystko, żeby tylko zmagazynować jak najwięcej energii na czas, kiedy niczego jadalnego nie znajdą. Mięso upolowanych zwierząt dawało im najwięcej białka i trochę tłuszczu. Białko mieli również w roślinach, a do tego błonnik, witaminy, minerały i wiele substancji odżywczych, które zapewniały wyższy poziom energii i sytości. 

Ich mózgi dbały o to, żeby wciąż poszukiwali nowych źródeł pokarmu i jak najlepiej zabezpieczali się przed nieuchronnym okresem głodu z jednej prostej przyczyny: brak energii to śmierć. 

Pewnego dnia 

pojawiło się rolnictwo (autor nie mógł się powstrzymać przed użyciem tego zabiegu stylistycznego, purytanów historycznych bardzo przepraszamy 🙂). Dzięki uprawie zbóż i hodowli zwierząt zaczęliśmy produkować ogromne – w porównaniu do łowców-zbieraczy – ilości pożywienia. Dorobiliśmy się naprawdę porządnego źródła energii: więcej skrobi z roślin, więcej tłuszczu z udomowionych i utuczonych zwierząt. Jednocześnie – co trzeba podkreślić na okoliczność naszych rozważań – zmieniliśmy tryb życia z wędrownego na osiadły. I wszystko było na najlepszej drodze do świetlanego sukcesu cywilizacyjnego… 

aż tu nagle 

dopadła nas rewolucja przemysłowa. Jej owocem (w tym artykule pomijamy wszystkie pozostałe owoce – zainteresowani znajdą je sobie bez trudu w zasobach sieci) była masowa rafinacja żywności. A rafinacja to taki proces przetwarzania, który pozbawia żywność białka, błonnika i minerałów (a więc tego, co odpowiada za uczucie sytości) na rzecz zwiększenia gęstości energetycznej opartej o węglowodany i tłuszcze. Upraszczając: usuwamy to, co syci, zostawiamy to, co po prostu smakuje. I tuczy. 

Rewolucja 24h na dobę 

Współczesna rewolucja przemysłowa sprawiła również, że jedzenie, za którym kiedyś biegaliśmy całymi dniami i nocami, bo wciąż uciekało, które później uprawialiśmy i hodowaliśmy w pocie czoła jest teraz dostępne 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku i to bez podnoszenia tyłka z fotela. Do tego jest tak energetycznie zagęszczone, jak w żaden sposób natura nie mogłaby tego stworzyć. A nasz prymitywny mózg nadal chce nas zabezpieczać przed (wg niego) nieuchronnym okresem głodu. Pomaga mu w tym 

Hyperphagia 

Hyperphagia to niepohamowany apetyt, żarłoczność, to zaburzenie układu nerwowego. Uruchamia się na skutek wysokiej konsumpcji węglowodanów i tłuszczy, a dotyczy gatunków, które potrzebują zgromadzić energię w postaci tkanki tłuszczowej na okres zimy. Takie intensywne żerowanie występuje u nich w okresie jesiennym w sposób naturalny, bo wtedy najłatwiej jest o wysokoenergetyczne pożywienie: węglowodany ze źródeł roślinnych i tłuściutkie zwierzęta. Niestety my, ssaki wszystkożerne, również podlegamy temu mechanizmowi i – na nasze nieszczęście – nie tylko w okresie jesiennym, bo wysokooenergetyczne pożywienie mamy cały czas pod nosem. Dodajmy do tego nasz ludzki hedonistyczny charakter, który na pierwszym miejscu stawia przyjemność – przepis na otyłość gotowy. 

Dlaczego my tak lubimy jeść?  

Jedzenie nieprzetworzone, które ma wysoki poziom białek, błonnika i minerałów równomiernie podnosi poziomy przekaźników energii. Natomiast żywność przetworzona, z bardzo upakowanymi tłuszczami i węglowodanami podniesie nasz poziom energii i przekaźniki gwałtownie i szybko. To następnie przełoży się na tak intensywne pobudzenie układu nagrody, że przekroczy ono poziom fizjologiczny i w efekcie może dojść do uszkodzeń przekaźników – szczególnie dopaminy – i zaburzenia odczucia sytości oraz przyjemności płynącej z jedzenia. Mózg będzie potrzebował i poszukiwał satysfakcji nie mniejszej, niż ta, do której właśnie go przyzwyczailiśmy pochłaniając wyrafinowane ale jałowe smakołyki. 

Człowiek rozumny 

uformował się dzięki polowaniu na biegające białko, bo dopiero gdy zaczęliśmy jeść mięso zwierząt nasze mózgi zaczęły się porządnie rozwijać – i tu nic się nie zmieniło, nadal podstawowym budulcem naszego mózgu są proteiny. Z ganiających po lasach dzikusów-podróżników staliśmy się osadnikami z wysoko rozwiniętym intelektem i zadkiem wygodnie umoszczonym na krześle. Brak ruchu, przemysłowo produkowane jedzenie i nasze stare, naturalne instynkty sprawiają, że bardzo łatwo gromadzimy nadmiar energii, tłuszcz, który prostą drogą prowadzi nas do cukrzycy, chorób serca, chorób naczyniowych, hormonalnych i neurodegeneracyjnych. Tyle wysiłku włożyliśmy w wykształcenie naszej rozumności, a tak łatwo dajemy się zmylić sloganom i reklamom zachęcającym do coraz to nowych “zdrowych” wynalazków przemysłu spożywczego.    

Kluczem jest sytość 

To jedzenie, które często jest reklamowane jako dobre dla zdrowia, dla środowiska, mimo teoretycznie zdrowych składników jest jedzeniem nadmiernie nasyconym energią. My się nim przejadamy, bo pozbawiono je białek, błonnika i minerałów, a bez tego nie ma prawdziwej sytości. Bo prawdziwie zdrowy ludzki garnek to przede wszystkim produkty jak najbardziej naturalne o zwiększonej ilości białka, minerałów i błonnika, a już sposób w jaki go przyrządzisz zależy od Twojej strategii żywieniowej. Dostarczenie jak najmniejszej ilości energii w diecie względem jak największej sytości jest najbardziej naturalnym środowiskiem odchudzającym dla człowieka. 

Więcej białka, błonnika,  mniej węglowodanów, tłuszczy i rafinacji – tego nam potrzeba w modelu nowoczesnego żywienia. 

Jeżeli potrzebujesz  schudnąć, opanować apetyt, poprawić sylwetkę oraz z zdrowie, insulinę to zapraszam! TUTAJ artykuły związane z odchudzaniem, jedzeniem TUTAJ     

Uzyskanie wysokiej energetyczności z białka, minerałów i błonnika, aby nie być głodnym i nie pochłaniać masowo energii jest kluczem do utrzymania optymalnej struktury tkanki tłuszczowej. A przy minimalnym wysiłku – do jej utraty. Czego nam wszystkim życzę! 

 

 

W najbliższych artykułach dowiecie się: 

– gdzie szukać białek, błonnika i minerałów; 

– co nasyci wegetarian, a co nasyci mięsożerców.  

– co warto przeczytać na odwrocie opakowania.

4 Comments

  • 03 wrz 2020

    Remi

    Czy podstawowym budulcem naszego mózgu nie są tłuszcze?

    • 03 wrz 2020

      Tomasz Moderski

      Podstawowym ale nie kompletnym, tłuszcze i białka są kompletem. Budulec to jedno, ale aminokwasy są potrzebne do sygnalizacji. Nasze mózgi najbardziej się rozwinęły w okresie gdy zaczęliśmy zabijać zwierzynę i ją zjadać czyli spożywać własnie tłuszcz i białka zwierzęce

      • 03 wrz 2020

        Remi

        Ok. Dziękuję za wyjaśnienie.

  • Tłuszcze, ich wpływ na tkankę trzewną, metabolizm. - Tomasz Moderski - Chemik Mózgu

    […] Kwas  linolowy,oleinowy głownie  znajdziemy się w roślinach,orzechach i nasionach, które naturalnie występują jesienią przed nadejściem zimy (ale uwaga: występuje również w drobiu lub wieprzowinie). Z kolei kwas  stearynowy  znajduje się głównie w pokarmach zwierzęcych, mięsie dzikim i przeżuwaczy (no, chyba że mieszkasz w tropikach i możesz go wydobyć z kakao). Więc  kwas linolowy jest prawdopodobnie ewolucyjnie sygnalizatorem, abyśmy nieco przytyli, by bez problemu przetrwać okres zimowy, kiedy pokarm jest słabo dostępny – opis  hyperphagi znajdziecie w moim poprzednim  artykule  TUTAJ  […]

Leave A Comment